Andruszkiewicz: Środowiska prawicowe będą przez ekipę Tuska niszczone
DoRzeczy.pl: Jedną z pierwszych konsekwencji ostatnich wyborów jest objęcie funkcji europosła przez Włodzimierza Karpińskiego, który tym samym opuści areszt. Jak świadczy to o Koalicji Obywatelskiej?
Adam Andruszkiewicz: To bardzo mocna metafora pokazująca jaką zmianę w Polsce obecnie obserwujemy. To negatywna zmiana. Pan Karpiński ma mocne zarzuty korupcyjne, a mówimy o dużej, wielomilionowej skali. On ma reprezentować obóz polityczny dzisiejszej opozycji w Parlamencie Europejskim. To skandaliczna sytuacja, która pokazuje, jakie czasy nadejdą jak powstanie rząd Donalda Tuska. Tego typu ludzie będą chcieli zarządzać naszym państwem.
Po pierwszym posiedzeniu X kadencji Sejmu na pewno zapamiętamy, że PiS nie uzyskał stanowisk wicemarszałków Sejmu i Senatu. Czy po rządzie Tuska możemy spodziewać się politycznej wendety?
Z pewnością. Donald Tusk po to wrócił na polecenie zagranicy do Polski, żeby walczyć z Prawem i Sprawiedliwością. Walczyć wszystkimi możliwymi sposobami. Zablokował formacji, która miała najlepszy wynik w tych wyborach, możliwość posiadania funkcji wicemarszałka Sejmu i Senatu. To sytuacja bez precedensu w historii III Rzeczpospolitej. Podobno chce przekazać MSZ Radosławowi Sikorskiemu. Chodzi o to, by Radosław Sikorski walczył z prezydentem Dudą i w ten sposób wywołał wielki chaos w polityce zagranicznej. Wszystkie środowiska prawicowe, patriotyczne, które funkcjonowały w ostatnich latach będą przez ekipę Tuska niszczone.
Wiele mówi się o tym, że środki z KPO mogą zostać odmrożone. To pokazuje, że były mrożone dla celów politycznych?
Tak. To było de facto nakładanie sankcji politycznych na Polskę. To miało utorować Tuskowi drogę do władzy w Polsce. Politycy PO się z tym nie kryli, mówili, że jeśli tylko wygramy wybory, to Bruksela te środki odblokuje. Mówienie o praworządności to bzdury dla naiwnych wyborców. To sytuacja niewyobrażalna, ale taka mamy dzisiaj pseudo elitę w Brukseli, która używa tego typu środków, by zmusić Polskę do realizacji zmiany traktatów, którego finalnym celem będzie likwidacja państw narodowych. Po to był Brukseli Donald Tusk.